Forum Forum Dąbrowskiego Klubu Fantasyki  Bastion Strona Główna Forum Dąbrowskiego Klubu Fantasyki Bastion
Klub Miłośników Fantastyki w Dąbrowie Górniczej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Podróże małe i duże... Przed wami 82 dni męczącej wędrówki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Dąbrowskiego Klubu Fantasyki Bastion Strona Główna -> Kwatera RPGowców
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
CMDR Blue R
Moe hobby to pisanie postów A.I



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Nie 11:35, 22 Kwi 2007    Temat postu: Podróże małe i duże... Przed wami 82 dni męczącej wędrówki

Znów Finek zamiast wymyślać scenariusz sesji, skupił się na filozofowaniu.
[link widoczny dla zalogowanych]

Tym razem pamięcią wrócił do dawnych czasów, gdy przez zniszczone autostrady postnuklearnej ameryki przemierzał Finek z Detroit, Crazy Finek, Pussy 69 (pozdrawiam Smołę!) czy noszący kobiece imię Hummer Błażeja. Także do DnD Slayera, gdzie drużyna podróżowała burdelem na kółkach (jak określili czerwony powóz z zasłonkami w kolorze (coś pomiędzy czerwonym, a brązem). A także do początków SW RPG D20 PL, gdy drużyna podróżowała w Zbożówce, Odkupicielu czy też w Vigo.

Podróże (prawie) zawsze dla BG są koniecznością (nawet jeżeli dzieją się poza sesją). W końcu nie da się prowadzić masy sesji w ciągle tym samym miejscu. (owszem, sesja może dziać się w jednej lokacji, ale BG musieli jakoś tam trafić).

Lecz czym dla BG powinien być pojazd/wierzchowiec/statek.
Czy tylko zwykłym przedmiotem/zwierzęciem do użycia? Tzn. wsiadam do/na pojazu, statku/wierzchowca i jadę/lecę? Czy też powinien być tak samo zadbany (z punktu widzenia opisu/statystyk/co tam jest ważne dla MG i BG) jak postać gracza?

Ja zawsze traktowałem swój pojazd jak coś osobistego. Wiedziałem dokładnie, jak wygląda, dbałem o to, aby ładnie się prezentował (w Neuro oznaczało to broń) i jego utratę odbierałem jak utratę członka rodziny. Gdy u Paco'a uprowadzili Finka z Detroit, moja postać przeżyła wielki cios... Tak samo w DnD, gdy mój mag poruszał się w pięknym powozie (normalnei przyczepę kampingową z niego zrobiłem) i pewnej nocy ktoś ją spalił (na szczęście księgę magii uratowałem).

Druga rzecz to podróże. Ja zawsse uważałem podróż, za nieodzowny element sesji. W końcu podczas podróży może wydarzyć się wiele ciekawych rzeczy... Wezmę za przykład wczorajszą sesję... Mogłem zrobić skok, ze wszyscy lądują na Coruscant i zaczyna się sesja (lub nawet, ze docierają do Wieży Zabójców). Ale wtedy stracilibyśmy taką fajną akcję, jak wystraszony Fikus uciekający (jak sam nazwał) autobusem (a był to prom klasy Gamma) przed lekkim frachtowcem YT-2400. W obu frachtowcach byli BG.. I obaj mieli ten sam wektor nadprzestrzenny. Fikus się troszkę wystraszył... A kolejka na wlot do Coruscant i Fikus, co zasnął za sterami Very Happy Tyle fajnych sytuacji bysmy stracili. Tak samo podróż jest miejscem, gdzie BG przaychodzą do głowy najlepsze pomysły (bo trzeba coś robić, gdy MG odlicza powoli czas do końca podóży).
No i oczywiście trochę zawarłem moich przemyśleń w tym temacie:
http://www.dkfbastion.fora.pl/viewtopic.php?t=54

A co wy myślicie o wierzchowcach/pojazdach/statkach i oczywiście podróżach?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 23:07, 22 Kwi 2007    Temat postu:

podróże w rpg, sam ich przebieg i 'styl', bez względu na to czy są jedynie drobnym elementem scenariusza, cechą charakterologiczną prowadznej przez gracza postaci czy motywem przewodnim całej serii scenariuszy uważam za szalenie ciekawe i często pomijane w sesjach, co jest niestety dość przykre.

(normalnie zdanie a'la tyrady eco w przechadzkach po lesie fikcji Cool )

prowadziłem niegdyś w warhammerze postać, która w zamyśle, od pewnego momentu swej okrzykniętą złą sławą kariery miała przemieszczać się z miejsca na miejsce karetą. generalnie błahostka. wielkie mi rzeczy. łowca czarownic i kareta Wink
właśnie.

ten dość banalny motyw, związany z transportem na długi czas zmienił diametralnie nie tylko sesje, ale i nawet sposób prowadzenia tejże postaci.

każda przygoda obracała się wokoło podróży, jej przygotowania, przebiegu i, co ważniejsze, dalszych trudności z tym związanych, ponieważ nie da się tego wykluczyć. podróżowałem sam, a więc tym samym musiałem mieć zaufanego człowieka, który mógłby być na każde moje wezwanie. w tym momencie do gry weszła niezależna postać franza - woźnicy, która także ostatecznie dodała charateru mojej postaci. sam powóz w momencie przybycia nadawał postaci prestiżu, a co ważniejsze indywidualizował ją na tyle, by odróżnić w polowaniach siepacza byle jakiego sortu od dystynkcji jaka się za mną ciągnęła. to oczywiście wiązało się z ogładą i charyzmą, jaka musiała iść w parze z dystyngowaniem, a sam prestiż i dystynkcja ze skutecznością w działaniu. ta, koniec końców, miała wygenerować renomę i rozpoznawalne dobre imię. finalnie, zadanie nie było proste, natomiast podołanie mu wiązało się z ogromnym potencjałem. pac wart pałaca.
z drugiej strony otwierało to prowadzącemu multum możliwości, o których możliwe, że sam by nie wiedział nawet, kreśląc wcześniej szkielet scenariusza. tu w grę nie wchodziła już sama ingerencja w miejscu akcji, lecz także i cały ambaras związany z dotarciem na miejsce i wynikające stąd problemy, które de facto okazały się szalenie inspirujące dla prowadzącego. w perspektywie, nomen omen śmierć franza, miała konsekwencje dla dalszych losów mojego łowcy, a to zaś, na jego losy i dalszy przebieg wydarzeń. tu koło się zamyka i wracamy do dalszego warunkowania przebiegu zabawy. naprawdę ciekawa sprawa...

przykład ?
odbierzcie jeźdźcowi konia i wrzućcie do miasta = konsekwencje,
wywalcie z karety szlachcica i zostawcie na trakcie upieprzonego po kolana w błocie z sakwą pełną miedziaków i setką mil do posiadłości protektora = konsekwencje,
odbierzcie piratowi rzecznemu pokład i banderę pod którą pływał i grabił bezkarnie, pozostawiając na brzegu z widokiem płonącego statku = konsekwencje.

każdorazowo podróże, ich przebieg, rodzaj transportu lub jego brak wpływ będzie mieć przeogromny na dalszy przebieg wydarzeń.
nie wspominając o tym jak sama podróż może być inspirująca.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Wto 22:19, 24 Kwi 2007    Temat postu:

Ja osobiście nie przywiązuje się specjalnie do środków transportu, w systemach fantasy jakoś tak zawsze wychodzi, że albo podróżuję piechotą albo czymś co nie należy do mnie, w innych rodzajach systemów nigdy nie miałem nic swojego, może poza SW, miałem swoje pojazdy tylko dwa razy i oba straciłem w przeciągu jednej sesji (znaczy po jednym na sesje) Very Happy. Jeden jedyny raz kiedy się przywiązałem do środka lokomocji to było jeszcze w zamierzchłych czasach... chyba jeszcze AD&D... Miałem tam klacz Strzałkę którą bardzo polubiłem (dlaczego to już za długa historia jak na krótkiego posta:) ) do tego stopnia, że zacząłem czytać książkę o koniach i opiece nad nimi Smile niestety... marnie skończyła... razem z jeźdźcem wpadła do strumienia lawy... to było naprawdę bardzo przykre...

A jeśli chodzi o podróże, to są nieodłączną częścią życia BG, w końcu ileż można gnić w jednym mieście/planecie a jeśli MG potrafi je ubarwić jakimiś spotkaniami, albo innymi "bonusami"; nie zawsze przyjemnymi, to tylko lepiej Very Happy
I jeszcze minuta ciszy dla Blue R`owego "burdelu na kółkach" Very Happy Fajny był, ale nie spłonął, tylko w powietrze wyleciał Very Happy
Powrót do góry
CMDR Blue R
Moe hobby to pisanie postów A.I



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Wto 20:15, 08 Maj 2007    Temat postu:

Zachęcony, że gdzieś indziej nagle udało się zebrać masę userów, liczę na wszkrzeszenie tematów.

Lord Marvel napisał:

I jeszcze minuta ciszy dla Blue R`owego "burdelu na kółkach" Very Happy Fajny był, ale nie spłonął, tylko w powietrze wyleciał Very Happy


Właśnie... Czasami bardziej od samych BG mijani moga zapamiętać ich pojazd/wierzchowca/itd. Wieśniacy mijajacy na drodze patrol zbrojnych BG na pewno zapamiętają tylko, że byli to okuci w czarne zbroje rycerze, a nie, że pierwszy miał krótkie czerne włosy i bliznę na policzku.


Lord Marvel napisał:

A jeśli chodzi o podróże, to są nieodłączną częścią życia BG, w końcu ileż można gnić w jednym mieście/planecie a jeśli MG potrafi je ubarwić jakimiś spotkaniami, albo innymi "bonusami"; nie zawsze przyjemnymi, to tylko lepiej


Zawsze można też "pominąć" podróz i akcja zaczyna się, gdy podróż się skończyła.. Ale skoro o podróży... Każda podróż kiedyś dobiega do końca.. BG docierają do celu.. Ale jak zareagują na nich mieszkańcy? Jeżeli BG szli na przełaj i nagle wypadają z lasu na jakaś wioskę, to chłopi moga to uznać, za napad bandytów (w końcu zwykli podróżni używają dróg) <a BG stać na takie pomysły>. A może tak zbyt agresywne nastawienie na zbliżający się patrol straży?

Koleją rzeczą wspomnianą w Neuroshima&Dragons sa przypadkowe spotkania w podróży... W teatrze japońskim (nie pamiętam którym) był taki motyw, że przedstawienie skaładało sie z dwóch częsci.. Pierwszą było spotkanie w drodze i poznanie się dwóch osób, w drugiej jedna z nich ukazywała swoje prawdziwe oblicze (a był to ktoś niezwykły). Tak samo może dojść w tej sytuacji. BG mijają jakiegoś starca, może akrat jak rozbiją obóz... I może kilka sesji później, spotkają go ponownie i okaże się on kimś ważnym? (np. potężnym magiem, wygnanym ze swojej ojczyzny)...

Jedną z rzeczy, którą niektórzy MG nieświadomie i w dobrych intencjach potrafią zepsuć, są bandyci. Spotkałem raz się z sytuacją, że BG (ciężkozbrojni, a jakże) zostali napadnięci przez bandytów, którzy stanęli do otwartej walki. W Neuroshimie miałem podobne zdarzenie. Bandyci nie mogą być głupimi NPC, bez instynktu samozachowawczego (inaczej zwykłe patrole straży by ich rozwaliły). Kilka razy spotkałem się z bandytami, którzy myśleli i zaatakowali tak, aby mieć jak największe szanse.

BTW. Jeżeli będzie zainteresowanie, to wkrótce napiszę temat, który na pewno zyska duże zainteresowanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 20:38, 08 Maj 2007    Temat postu:

pamiętam, że temat bandytów spotykanych na szlaku w moim otoczeniu swego czasu był bardzo burzliwy.
kłóciliśmy się, będąc wtedy łebkami o każdy szczegół czy losowe zdarzenia i ich sens w przygodzie.

wtedy miałem bardzo podobne stanowisko do Twojego blue r Wink

i wciąż uważam, że bandyci nie są debilami (choć nie zawsze Wink )
i zwykle powinni byc zawzięci i cholernie niebezpieczni. tym bardziej, że prawdopodobnie od tego napadu może zależeć ich wikt na następnych kilka dni, tygodni czy miesięcy.
Powrót do góry
CMDR Blue R
Moe hobby to pisanie postów A.I



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Wto 21:10, 08 Maj 2007    Temat postu:

Dokładnie... Skradanie się pod osłoną nocy, ogłuszenie strażnika, potem zabranie tego, co wartościowe (nawet niewiele) i ciche oddalenie się... Jezeli akcja zadziała mogą jeszcze raz tej nocy wrócić... A jeżeli okaże się, że zostaną wykryci, raczej powinni uciekać niż stawać do walki (chyba, że są pewni, że wygrają)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Dąbrowskiego Klubu Fantasyki Bastion Strona Główna -> Kwatera RPGowców Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin